niedziela, 24 października 2010

Koci punkt widzenia

       Tytułem wstępu. Splecione światy,  ludzki i koci. Chociaż przecież nie mamy pewności, czy to koty żyją w ludzkim świecie, czy też może.... jest zupełnie odwrotnie... 
       Oto bohaterowie moich wpisów:
Julek, czyli Jeff Julian I-szy to 5-ciomiesięczny kot MCO. Mandaryna to kremowa puchata kotka. Mama Człowiek to ja. Mały Człowiek mój 5 letni syn. Tata Człowiek  - mąż. Czy koci punkt widzenia różni się od naszego? Dlaczego koty rozumieją się bez słów, a my słowami nie potrafimy się porozumieć? Dlaczego wstydzimy sie być inni? Dlaczego koty tak bardzo nas potrafią zmienić? Jeśli ktoś nie potrafi dopuścić do swojego świata kota, nigdy nie otworzy się na ludzi. Czego się boimy w kontaktach ze zwierzętami? Siebie? Boimy się porównania. I siebie samych.

„Splecione światy, czyli koci punkt widzenia”
24.10.2010r.
„Julian i pajak”
                 Pewnego dnia Mały Człowiek wrócił z Mamą Człowiekiem z zakupów razem z pająkiem. Zabawkowym pająkiem. Pająk niezbędny i cudowny w sklepie w domu nabrał pospolitych barw. Ale nie dla Julka. Julek odkrył nowy cel. Dorwać owada i zamordować. Zbrodnicze myśli kołatały się po kociej uszatej głowie aż do wieczora, kiedy to następuje cudowny moment. Moment gdy szybki jak błyskawica hałaśliwy mały Człowiek ląduje w łóżku i przestaje się ruszać. Wtedy można realizować tysiące zbrodniczych planów na zabawkach. Julek wykonał przyczajkę żeby nie spłoszyć owada i potężnym skokiem rzucił się na potwora. Po krótkiej walce okazało się, że pająk jest cudowniejszy niż można by było pierwotnie przypuszczać. Jest śliski, miękki  i można mu wyciągać odnóża we wszystkie strony. Co więcej można je wyciągać i puszczać a one wracają na swoje miejsce, potem znowu i znowu puszczać i wyciągać. Beztroską zabawę Julkowi przerwało dziwne uczucie, że jest obserwowany. No nie!! W kącie pokoju jak puchacz na gałęzi stał posąg kota. Rudego kota. To Mandaryna. Julek od razu pomyślał, że jego owad jest w strasznym niebezpieczeństwie. Zastosował więc najgroźniejszy pomruk – odgłos rosyjskiego niedźwiedzia. Mandaryna jednak stosuje zawsze swoją metodę . Metodę na wytrzymałość wzrokową. Siedzi i hipnotyzuje wzrokiem. Julek bawi się. Ona siedzi. Julek bawi się. Ona siedzi .Julek bawi się. Ona siedzi. Po pewnym czasie Julek ma dosyć jej obsesyjnego wpatrywania się i pozwala jej się pobawić . Przez kilka sekund. Zasadą w domu Człowieków i Kotów jest to, że wszystkie zabawki należą do Julka. Człowieki też. No może z wyjątkiem Człowieka Taty. Na razie ;-)
                Kolejny moment zapisany w pamięci. Kolejny dzień mija w splecionym kocioczłowieczym świecie. Szkoda, że nie wszyscy ludzie chcą uwierzyć, ze tak naprawdę to wcale się od siebie nie różnimy…


 „Splecione światy, czyli koci punkt widzenia”
24.10.2010r.
„Budzik”
               Jutro poniedziałek. Bez komentarza. Wszyscy poza Mamą Człowiekiem śpią. Cudownie i cicho. Cicho i spokojnie. Komórka przy łóżku grzecznie czeka na swój moment. Moment budzenia. Mama Człowiek wstaje pierwsza i to właśnie ją zaskoczy monotonny dźwięk złośliwego urządzenia. Ale od kilku miesięcy komórkowy budzik  ma konkurencję. Żywą i młodą. Pełną  kociego zapału. Jeff Julian I-szy. Julek uwielbia wczesne śniadanka. Mama Człowiek zawsze rano przyrządza smakołyki. Tylko żeby smakołyk znalazł się w misce, trzeba go tam włożyć rękami Mamy. A mama śpi. Nic prostszego - budzimy!!!! Julek stosuje kilka metod budzenia Człowieków. Zaczyna od metody biednego kotka z ochronki. Siedzi na łóżku i  wpatruje się w śpiącą Mamę Człowieka robiąc minkę najsmutniejszego, zagłodzonego kota na świecie. Metoda mało skuteczna przy zamkniętych oczach śpiącej człowieczej mamy. Drugą metodą jest spacerniak. Julek zwany wtedy Julasem z miną groźnego skazańca spaceruje w kółko po łóżku. Raz, drugi, trzeci i …. Metoda skuteczna, ale ile trzeba się nachodzić! Pora więc na arsenał ciężki. Trzecia metoda. Skuteczna i błyskawicznie działająca. Na każdego. Człowieki nie wiedzieć dlaczego poddają się jej idealnie i budzą błyskawicznie. Metoda na skunksa. Julek przyjmuje miaukunową (?) postawę z przepięknie wyprostowanym ogonem. Końcówka oczywiście zagięta. Jakże by inaczej. I taką artystyczna pozę przyjmując, z wysoko uniesiona głową, Julek przechadza się pod nosem Mamy Człowieka. Najpierw powoli, potem nieco szybciej i szybciej, żeby złapać odpowiedni wiatr w żagle tzn. pióropusz ogona. Zawsze działa. Człowiek wreszcie wstaje.  Mniaaaammm.
                 Ile to kot musi się napracować, żeby nie umrzeć rano z głodu!!! Okrrrropność!!!
P.S. Dla wyjaśnienia. Bezwzględne Człowieki codziennie oprócz weekendów wstają o 6.30

2 komentarze:

  1. Biedny głodny Julek, a ciotka Mandaryna nie pomaga mu nic a nic?

    OdpowiedzUsuń
  2. 6:30 - jak w zegarku atomowym ... bezwzglednie spawdzam czy miska jest pelna przed wlasnym odpoczynkiem :)

    OdpowiedzUsuń