piątek, 29 października 2010

No to się porobiło!

            Porobiło się. Jeśli ktoś myśli, że kot to nocny zwierz, to bardzo się myli. Po I-sze określenie "zwierz" wydaje się być anachronizmem, biorąc pod uwagę kocią ewolucję. Po II-gie dwie ostatnie doby zmusiły mnie do głębszego zastanowienia się nad kocim światem wewnętrznym. Otóż Julkowi i Mandarynie rozjechały się biorytmy. Julek stosuje koci model funkcjonowania - spanko w dzień i szpukowanie w nocy. Mandaryna stała się strasznym śpiochem w nocy. Oczywiście w ciągu doby jest wiele prywatnych kocich spotkań, kiedy ich czasoprzestrzenie nakładają się i mogą wspólnie zaszaleć. Julek jednak jest dorastającym chłopakiem i uznał, że najlepiej szaleje się w nocy. Jakaś imprezka z myszą albo pająkiem,a może jakiś spacerek ze żmiją w pyszczku?  Nocne balangi są taaaaakie inspirujące... Mam nadzieję, że rudy mandarynkowy puchacz zsynchronizuje zegar z Julaskiem. Chociaż taki stan rzeczy pozwala mi mieć w domu superaktywnego kota cała dobę. Cała doba ściganek, skoków, zagryzanek, mizianek i kocich zaczepek. Cała doba podgryzanych butów i wyciąganych skarpet :-) Sama słodycz. 
         Miaukun i niemiaukunka mają ostatnio dodatkowe atrakcje domowe. Mały Człowiek zbombardowany medialnymi i przedszkolnymi  informacjami, że zbliża się haloween i że Święto Żmarłych to było wtedy, kiedy Mama Człowiek była mała i żyły dinozaury, przygotowuje piekielne atrakcje wszystkim domownikom. Zakupione zostały na zamówienie: 
- kapelusz wiedźmy ( hm,ciekawe dla kogo)w złote czachy z rzadkimi czarnymi włosami,   
- czerwona peruka vampira z Wiednia (?!) - nie wiem dlaczego akurat z Wiednia, ale mały Człowiek twierdzi, że wystarczy, że on to wie), 
- czarna bibuła ( podobno na mumię). 
Piżamy w kościotrupa i peleryna księciunia Vlada z Rumunii już były. Piekielną charakteryzację rozpoczął virus. Virus ospy, który zaatakował Małego Człowieka ponad tydzień temu. Wszystkie tysiąc krostek posmarowanych czarnofioletowym lekarstwem, tworzy rewelacyjną (?!) charakteryzację. Mały Człowiek tylko się martwi: Boże, mama żeby mi tylko strupy nie zeszły do Haloween, bo JAK JA BĘDĘ WYGLĄDAŁ?! JAK BIAŁY CZŁOWIEK?!!??! 
        Ale wróćmy do kociaków. Kociaki wyjątkowo zaintrygowały się zawieszonymi nad sufitem pająkami, skorpionem i nietoperzem (Długo zastanawiałam się, czy mogę zawiesić pluszowego nietoperza na lince ZA SZYJĘ i czy to nie będzie zbytnio drastyczne dla Małego Człowieka. W końcu nietoperz zawisł. Za szyję.) Julek nie może wykombinować metody, która pozwoli mu ściągnać to całe towarzystwo i zamordować. Skoki nie przyniosły efektu. Potem zastosował metodę na klekotanie. Zauważyłam, że szczególnie czymś zaintrygowany Julek wydaje klekoczące dźwieki. Ale to też nie sprawi, że ofiary zlecą w Julkowe pazurki. Mandaryna stosuje metodę leniwego kota - NA MYŚLENIE. Siada nad wiszącymi sznurkami i wpatruje się tkwiąc w zupełnym bezruchu. Hipnotyzuje. Może siłą woli się uda? Mały Człowiek jednak bardzo pilnuje swojej dekoracji. Ma nawet plany wspólnego haloweenowego przedstawienia: Julek, Mandaryna i On. Ale to już całkiem inna historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz